piątek, 13 listopada 2015

Palmiry 2015 - Nocny marsz

Dwa lata temu nocą z 31 października na 1 listopada wyruszyliśmy pieszą wędrówką na cmentarz wojskowy w Palmirach. W tym roku postanowiliśmy to powtórzyć i razem z naszą czteroosobową załogą wyruszyliśmy w drogę.
 

Po dojściu do Klaudyna zarządziliśmy mały postój.
A to i nasza załoga, od lewej Maciek, Kamil, Krzyś i Grzesiek


Przy ciepłej herbatce przestudiowaliśmy na mapie trasę naszej wędrówki i ruszyliśmy dalej.







Po przejściu około 10 km docieramy do "Duchnej Drogi" prowadzącej z Lasek do Sierakowa. Legendy głoszą, że w tym miejscu gdy zapada zmrok dzieją się niewytłumaczalne rzeczy. Według świadków można tam zaobserwować migoczące białe światła, odgłosy przypominające maszerujące wojsko, metaliczny szczęk broni lub oddalające się postacie: jeźdźców na koniach, żołnierzy, kobietę z wielkim czarnym psem bez głowy, a także mnicha i zakonnice.
Skoro już tu jesteśmy to sprawdzimy czy uda nam się coś zaobserwować ;)

Dodatkowo dla wzbogacenia klimatu przejdziemy się z pochodniami ;)

No tak, ale pamiątkowe selfie przy blasku pochodni musi być.


Przeszliśmy do końca "Duchną Drogę" lecz nie udało nam się zaobserwować żadnych z wymienionych zjawisk. Być może nie mieliśmy szczęścia lub po prostu nic nie ma.


Dalsza droga przebiegła bez żadnych zakłóceń, a my powoli zbliżaliśmy się do cmentarza.





W końcu po długiej wędrówce dotarliśmy do celu.

Nocne niebo było bezchmurne, dzięki czemu udało się uchwycić gwiazdy. 
A sam widok płonących zniczy był niesamowity.


Zmęczeni i zmarznięci oddaliliśmy się od cmentarza i rozbiliśmy małe obozowisko.


Ciepło bijące od ogniska porządnie nas rozgrzało podczas odpoczynku.




Ale nic tak nie rozgrzewa jak gorąca świeżo ugotowana zupka ;)

Krzyś był tak zmęczony, że zwinął się w kłębek i zasnął, co jak się później okazało, bardzo dobrze mu zrobiło.







Na koniec jeszcze pamiątkowe zdjęcie i sprzątamy po sobie wszelkie śmieci.



Najedzeni, napici i pełni sił udajemy się jeszcze raz pod trzy krzyże zapalić znicze, a następnie wyruszamy do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz