poniedziałek, 26 grudnia 2016

Stella - Żyrardowska Ponczoszarnia

Karol Dittrich i Karol Hielle


Pewni niemieccy przemysłowcy z Moraw, Karol Dittrich i Karol Hielle, w 1857 roku stali się właścicielami fabryki żyrardowskiej, która rozbudowana i unowocześniona stała się jednym z największych producentów wyrobów lnianych w Europie.

"Stella" - Żyrardowska pończoszarnia zbudowana w 1870 roku na planie litery "U". Powstała ona w wyniku rozbudowy zakładów i rosnącymi możliwościami finansowymi firmy oraz aby nie pozostać w tyle za panującym trendem.

W latach 1870 - 1880 miała dziewięć oddziałów produkcyjnych i pomocniczych, m.in.: przędzalnię mechaniczną lnu, blacharnię, farbiarnię i apretownię wraz z maglowniami, pończoszarnię, przędzalnię wełny i bawełny.

Rozbudowano ją ponownie w latach 1890-1910. Stanowiła jeden z oddziałów Fabryki Wyrobów Lnianych. Na początku XX w. pończoszarnia była jedną z największych tego typu fabryk w Cesarstwie Rosyjskim i zatrudniała ok. 1600 osób.

W 1967 roku w wyniku rozpisanego wśród pracowników konkursu, przedsiębiorstwo otrzymało nazwę "Stella".

Jej historia zakończyła się w 2004 r. kiedy to w zakładzie zaprzestano produkcji. Obiekt miał zostać wynajęty pod magazyny i lofty, lecz pomimo upływu czasu nadal stoi opuszczony.

Pierwszy raz ujrzałem Stellę w 2011 roku przyjeżdżając do Żyrardowa w celu załatwienia spraw prywatnych.
   
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że obiekt który zaobserwowałem to stara pończoszarnia. Ale to wystarczyło, aby sprawdzić czym był widziany przeze mnie budynek.




Obiecałem sobie, że wrócę tu tak szybko jak to tylko będzie możliwe.

Niestety z wielu prywatnych powodów, Stella pozostawała poza moim zasięgiem przez ponad sześć lat.


I co oczywiste przez tak długi okres czasu (jak każdy inny obiekt) bardzo się zmieniła.

Obecnie jedyne co pozostało to puste opakowania po rajstopach.

I trochę starych mebli i ich części.


Zwiedzanie rozpoczęliśmy od portierni.


Widać tu bardzo ciekawą szafę na klucze.


W całym obiekcie jest tylko kilka pomieszczeń, w których można znaleźć pozostałości opakowań i rożnych dokumentów.


Takich kartonikowych opakowań było mnóstwo.




Najstarszy kalendarz jaki udało nam się znaleźć pochodził z 2005 roku.


W dalszej cześć obiektu zagłębiliśmy się do wilgotnych piwnic.
  

Ale i one pozostały puste.

Jedyne co w nich pozostało to system wentylacji jaki działał w fabryce.

Opuszczając piwnicę, wraz z Wiktorem udaliśmy się w stronę schodów na górę, do pomieszczeń biurowych  na jednym z pięter i hal produkcyjnych.




















Korytarz z pomieszczeniami biurowymi, znajdował się tu między innymi Dział Personalny, Zaopatrzenia, Planowania, Zbytu, Księgowość, Dyrektor Techniczny, Dyrektor Naczelny i inne.

Niektóre z nich teraz już stoją puste.


W innych leżą pozostałości dokumentacji.



W programie zwiedzania nie mogło zabraknąć wejścia na dach.

Siedzenie na dachu jest fajne, można tu pooglądać okolicę z innej perspektywy niż zwykle, albo poopalać się jeśli tylko pogoda dopisuje ;)

Ale nigdy nie śpijcie na Urbexie, bo was Cieciu złapie, mimo że takowego tu nie ma to ostrożności nigdy nie za wiele :)




Ostatnie spojrzenie na Stellę. Byliśmy, zwiedziliśmy i ciekawość zaspokoiliśmy, teraz ruszamy już w drogę. Do zobaczenia.

Na koniec bonusowo zamieszczam jeszcze kilka rzutów Stelli, jakie udało mi się znaleźć w internetach.






źródło rzutów: nandi.pl


Do zobaczenia
Tymczasem zapraszam do odwiedzenia pozostałych Huraganowych profili:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz