wtorek, 4 września 2018

Zostań na chwilę i posłuchaj

Powiadają, aby tędy nie chodzić, że w miejscu tym straszy. Gdy zapada zmrok, dzieją się tu niezwykłe zjawiska. Czy jest to jedynie bajka wymyślona przez miejscowych, aby straszyć dzieci, a może w tej opowieści kryje się ziarno prawdy? Nie dowiemy się tego, dopóki nie przejdziemy się drogą zwaną jako... 


Kampinoski Park Narodowy - olbrzymi obszar mierzący 385,44 km², utworzony został 16 stycznia 1959 roku. Jego większą część, bo aż 70% powierzchni stanowią lasy, rosną tu takie gatunki drzew jak: dąb, brzoza, jesion, olcha, topola. Pozostałą część terenu stanowią w dużej mierze łąki.


Ponadto puszcza ma wielu mieszkańców, są to między innymi: łoś, bóbr, ryś, wilk, wydra europejska, kuna leśna, lis, jeż wschodni, jenot azjatycki, sarna, jeleń, dzik, nietoperz, borsuk europejski.

Z tych wszystkich zwierząt mieliśmy okazję widzieć tylko łosia i to nie jednego, a trzy. Jeden z nich pojawił się około 2-3 metrów od nas :)

Teren Puszczy Kampinoskiej cechuje się specyficznym mikroklimatem. Położenie w obniżeniu sprzyja np. przymrozkom czy występowaniu mgieł.


Przyszedł czas by powiedzieć coś o Duchnej Drodze. Aby dostać się na Duchną Drogę, najlepiej udać się od strony Lasek. Idziemy ulicą Brzozową i mijamy "Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi", wchodzimy w las i idziemy prosto, aż napotkamy znak gdzie na tabliczce widnieje napis "Dojazd pożarowy nr 49". I tu na rozdrożu skręcamy w lewo (ale nie w dojazd pożarowy). Sama droga prowadzi nas do Sierakowa. Historia głosi, że o zmierzchu dzieją się tu niezwykłe zjawiska. Wedle świadków słychać maszerujących żołnierzy, metaliczny szczęk broni...

Duchna oznaczono na mapie bordową kreską.

Po zmroku na drodze można ponoć spotkać widmowe postacie: jeźdźców na koniach, żołnierzy, kobietę z wielkim i czarnym psem bez głowy, a także mnicha i zakonnice. Czasem widywano oddalające się postacie, których nie sposób dogonić.

Ale nie trzeba być nocą na Duchnej Drodze, by coś zobaczyć. Nawet za dnia ludzie, którzy się tu wybrali odczuwali niepokój, a także towarzyszyło im wrażenie bycia obserwowanym.

Na miejsce dojechaliśmy około 20:00, zadanie było proste: dostać się na Duchną Drogę, obserwować i nagrywać materiał.



Przejście całego kawałka nie zajęło wiele czasu, przeszliśmy drogę kierując się na Laski i z powrotem w stronę Sierakowa. Jak można było się spodziewać, nic się nie pojawiło. Nie licząc maleńkiego światełka w oddali, które się pojawiło i nagle zniknęło - z naszej trójki jedynie ja je zaobserwowałem.

Poniżej kilka zdjęć z samej drogi.






W jednym miejscu na drodze miała miejsce niezwykła pajęczyna. Pleciona przez pająka sieć miała wielkość czterech dłoni dorosłego mężczyzny i rozciągała się dokładnie na środku drogi. Nie od dziś wiadomo, że pająki potrafią skakać, ale sposób jaki ten pająk stworzył swoją sieć centralnie nad samym środkiem drogi było niesamowite.

Gdy obadaliśmy z grubsza teren, na parkingu rozbiliśmy obozowisko, rozpaliliśmy ognisko i przyrządziliśmy kiełbaski - w końcu jak mówi Huraganowe motto "Jedz pij i eksploruj" :) Po wygaszeniu ogniska ruszyliśmy z powrotem na Duchną drogę.

Towarzystwa dotrzymywały nam trzy łosie, w tym był jeden młody :)

Po powrocie na Duchną Drogę postanowiliśmy przeprowadzić kilka prób, mających na celu wyłapania czegoś nienaturalnego w tym miejscu.

Co się wyrabia z tym kompasem? - próba kompasu
Na wyprawę zabraliśmy ze sobą kompas, jego obserwacja nie wykazała śladów zakłóceń. Niektórzy zaobserwowali, że GPS w telefonie nie jest w stanie wskazać prawidłowej lokalizacji. Biorąc pod uwagę iż jest to droga w środku lasu, zjawisko takie jest czymś normalnym.

Jest tu ktoś? - próba dyktafonu
Kolejną częścią naszych badań było użycie dyktafonu. Po włączeniu nagrywania zadaliśmy kilka pytań oczekując iż jeśli jest tu jakiś duch, to uda się go nagrać. Zadawaliśmy pytania z przerwami około 10 sekund. Zadawaliśmy takie pytania jak: Kim jesteś? Gdzie jesteś? Jesteś tu sam? Czemu tu jesteś?... Efekt? Niestety bez powodzenia, jedyne co udało się nagrać to odgłosy komarów ;)

Czy boisz się ciemności?
Gdy nastała całkowita ciemność, wchodziliśmy na drogę w poszukiwaniu rzekomo widywanych świateł w tym miejscu.

Przeszliśmy całą drogę z wyłączonym latarkami. Niebo pozostawało bezchmurne, odsłaniając świecące na nim gwiazdy co sprawiało wrażenie, że nie jest aż tak ciemno jakby mogło się wydawać. Mimo wszystko nie dostrzegliśmy obecności żadnych świateł, prawdopodobnie źródłem widzianego wcześniejszego światła mogły być refleksy oczu sarny, łosia lub dzika, ale stu procentowej pewności nie mamy.

Straszy czy nie straszy? - Podsumowanie
Przeszliśmy wspomnianą drogę trzykrotnie, jednak żadne z przeprowadzonych przez nas obserwacje nie dały pozytywnego wyniku. Dyktafon nie nagrał żadnych dźwięków, a działanie kompasu nie zakłóciło  żadne pole elektromagnetyczne. Zrobione przez nas zdjęcia nie uchwyciły niczego podejrzanego. I tak powróciliśmy z pustymi rękoma. Czy to dlatego, że nie mieliśmy szczęścia, a może ta cała historia jest zwykłą bajką by straszyć małe dzieci.

Do zobaczenia w kolejnym wpisie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz