Początek upalnego lata, był to dzień kiedy wraz z Wiktorem wracaliśmy z Żyrardowa wysłani po zakupy do pewnej pończoszarni. Było już o niej jakiś czas temu :)
Kierowani od dłuższego czasu wyższą potrzebą, zatrzymaliśmy się gdzieś przy leśnym parkingu. Wchodząc głębiej w las mając nadzieję na kilka grzybków, nieświadomi trafiliśmy do samochodowego limbo.