17 kwietnia niby był dniem jak każdy inny. Intensywny dzień w pracy, popołudniu trochę odpoczynku na placu zabaw i na dziewiętnastą powrót na kolację. Będąc zmęczonym niby czego chcieć więcej? Przecież nic specjalnego nie miało się wydarzyć, ale... czy oby na pewno?
Chwila przed 19, przychodzi prosta wiadomość "Jak stoisz z czasem do 23:00?".
Z racji, że kolejnego dnia szykowała się praca na popołudnie, pomyślałem że można by zarwać trochę tą jedną noc.
Odpisuję pytając o szczegóły. A po chwili przychodzi odpowiedź. Szykuje się wypad za miasto, gdyż nad Polską ma być widoczna zorza polarna.
Pogoda była idealna, zero chmur. Jednak gdzieś tam z tyłu głowy było to zwątpienie, że gdy przyjdzie co do czego to pojawią się chmury. No ale? Kto nie zaryzykuje ten po prostu idzie spać 😉
Ostatecznie odpowiedziałem "To gdzie się widzimy?"
Jak widać udało się nawet coś zaobserwować. W ruch poszedł aparat na statywie, szeroki i jasny obiektyw. Szybkie ustawienie parametrów w trybie manualnym. Trochę eksperymentów z długim czasem naświetlania i można było zabrać się za konkretne kadrowanie.
Przyznam, że było to ciekawe zjawisko, aczkolwiek szybko przemijające. Natomiast mnogość gwiazd wręcz imponująca 😯
Tego dnia postanowiłem jedno. Następnym razem trzeba wybrać się jeszcze dalej od miasta, aby maksymalnie zniwelować zanieczyszczenie świetlne widoczne na horyzoncie 😁
Do zobaczenia!
Nie zapomnijcie polubić pozostałych Huraganowych socjalmediów, aby być na bieżąco w temacie naszych poczynań 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz