Zbudowana w latach 1925-1928, inspirowana architekturą włoskich willi. Po wojnie willa wraz z otaczającym ją ogrodem przeszła na własność Skarbu Państwa. W roku 2008 została uznana za dobro kultury współczesnej, a 2 czerwca 2009 roku wpisana do rejestru zabytków.
Czerwoną willę od dłuższego czasu miałem na oku. Mieszkając zaledwie 10 min drogi od niej jakoś nigdy nie było mi po drodze, aby do niej zajść. W końcu nadszedł ten dzień, w którym postanowiłem ją zwiedzić.
Po dojściu na miejsce okazało się, że willa jest wystawiona na sprzedaż.
Nie mogąc dodzwonić się pod numer z baneru, nie pozostało mi nic innego jak rozejrzeć się na własną rękę.
Duża posesja jest dla mnie zdecydowanie plusem. Sprawdźmy zatem jak jest w środku.
Wnętrze nie jest w najlepszym stanie, gdzie nie spojrzeć tam dziury w ścianach i odpadające z nich tynki.
Ale nie wszystkie pomieszczenia wyglądają tragicznie.
Zakładając, że to była kiedyś kuchnia, to wystarczy tu niewielkie odświeżenie.
Brakuje jedynie trochę desek i płytek, no ale to nie stanowi dużego problemu.
Pomieszczenie były naprawdę spore.
Podsumowując, na parterze mamy do dyspozycji dwa pokoje kuchnie i łazienkę.
Wchodząc głównym wejściem mamy hol ze schodami prowadzącymi na trzy piętra oraz zejście do piwnicy.
Wszystkie możliwe kable elektryczne wyszabrowane, ale żarówkami to już ktoś pogardził.
W piwnicy nie było zupełnie nic.
Został jedynie kibelek.
I pająk plotący swą sieć.
No to do góry.
Pomieszczenia pierwszego piętra również pozostały puste.
Gdzieś na pokrytej kurzem klepce leżała torba z dokumentami.
Kalkulator wciąż sprawny.
W łazienka na piętrze zostało tylko lustro.
Pamiątkowe zdjęcie z obiektu musi być ;)
W korytarzu prowadzącym do dwóch osobnych pomieszczeń wybuchł kiedyś pożar. Ściany korytarza i najmniejszy przylegający do niego pokój były w całości pokryte sadzą.
W niektórych miejscach ktoś pozostawił ślady po swojej wizycie.
Zostawiłem i ja ;)
Pokój dalej w ogóle nie ucierpiał w wyniku pożaru.
Poza niewielkim osmoleniem wejścia.
Ostatnie z trzech pięter. Na dworze temperatura jest w okolicach 30°, przez pozamykane okna było nie do wytrzymania.
Znalazło się wyjście na taras, które bez problemu dało się otworzyć.
Chwila odpoczynku na tarasie i pomału trzeba wracać.
Na zakończenie jeszcze tylko kilka kadrów.
Willa mimo, że popadająca w ruinę okazała się ładnym obiektem. Od jakiegoś czasu baner wiszący na jej ścianie został zdjęty, a na jej terenie ruszyły prace remontowe. Mam nadzieje, że po ich zakończeniu willa będzie wyglądała jak za czasów swej świetności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz