sobota, 5 września 2015

Polskie Zakłady Łańcuchów Rolkowych

O tym, że z eksplorowaniem opuszczonych obiektów trzeba się śpieszyć wie doskonale każdy eksplorator. Jest to pewnego rodzaju wyścig z czasem, podczas którego powstaje coraz więcej zniszczeń.

Dzisiejszy wpis chciałem poświęcić eksploracji Zakładom Łańcuchów Rolkowych. Po marcowej wizycie postanowiłem zajrzeć tu jeszcze raz, ale tym razem za dnia, aby zrobić kilka dodatkowych zdjęć. Minęło kilka miesięcy i bardzo dużo się zmieniło przez ten czas.
Kilka słów o zakładzie:
Firma została założona przez Stanisława Kubiaka w 1920 r. Budynek przy ul. Hrubieszowskiej został wzniesiony w 1923 r. i była to pierwsza fabryka w tej branży w Polsce. Na początku działalności firma zatrudniała ok. 30 pracowników, używała także silnika elektrycznego o mocy 28 KW. W trakcie Powstania Warszawskiego wytwórnia została częściowo zniszczona – w tym rejonie toczyły się szczególnie ciężkie walki o barykadę powstańczą przy ul. Karolkowej i Dworskiej (ob. Kasprzaka).

Po wojnie obiekt był gruntownie remontowany przez Zakłady Metalowe - Spółdzielnię „Rolmet”. W 1971 r. w związku z poszerzeniem ul. Kasprzaka część południową fabryki rozebrano. W 1973 r. fabryka przeszła na własność zakładów „Kolmet”. W 1981 r. zakład przeszedł na własność firmy „Ridian” produkującej sprzęt medyczny (aparaty słuchowe) i w jej posiadaniu znajdował się do końca swoich dni.
źródło: Fundacja-Hereditas

Wewnątrz budynku jest ogromna ilość śmieci, a także pozostawione ślady po dzikich lokatorach.



W jednym z większych pomieszczeń zgromadzone było wiele różnych rzeczy. Chwilami nie było gdzie postawić stopy.

Pomieszczenia strzegły metalowe szczęki, a raczej to co z nich zostało.


Gipsowy odlew dłoni... dziwny metalowy stwór... robi się ciekawie ;]


Nawet głowa się znalazła w tym całym bałaganie.

Cofając się kawałek do schodów prowadzących na piętro natrafiam na niewielki magazyn, a w nim na sporą ilość pudełek i pustych opakowań od aparatów słuchowych.

Opakowanie po aparacie ze słuchawkami, produkowane w latach 80.

Kartony okazały się nie być puste, ale wypełnione po brzegi paskami różnej szerokości i długości.

Oraz dziwne woreczki z plastikowymi częściami.

Było ich więcej i w kilku kolorach.




Piętro nie oferowało niczego szczególnego jak się mogło wydawać po tym co zastałem na dole.

Po części zdemolowane pomieszczenia.


Pozostałości mebli porozrzucane po podłodze i puste pokoje wzdłuż korytarza.


Nie znalazłem żadnych dokumentów które można by poczytać, ale chociaż trafiły się instrukcje obsługi.



Okazało się, że pominąłem jeszcze jedne schody, a więc to nie koniec zwiedzania.

Idąc na lewo doszedłem do malutkiego pomieszczenia z segregatorami.

Niestety były puste, a na brzegach był wypisany tylko rok.

Udałem się więc na drugą stronę i znalazłem się na poddaszu. Tu również jak w całym budynku było pełno różnych porozwalanych części mebli.

Gdy już miałem opuścić poddasze natrafiłem na trzecie najfajniejsze znalezisko po metalowych szczękach i głowie.

Stara mapa przedstawiająca Europę z okresu 1871-1914. Wystawiona na działanie wilgoci, stała się w niektórych miejscach mało czytelna.




Wracając na dół udało się otworzyć drzwi ewakuacyjne prowadzące na całkiem spore podwórze. Na wprost była jeszcze dalsza część budynku i tu bateria aparatu skończyła swój żywot, dlatego też postanowiłem tu powrócić za jakiś czas.

Kilka miesięcy później: 
Gdy powróciłem do dawnych Zakładów Łańcuchów Rolkowych nie poznałem ich. Kilka miesięcy tak bardzo wpłynęło na to miejsce. Poniżej postanowiłem zamieścić zdjęcia z części budynku, do której nie udało mi się dostać poprzednim razem, a także tych pomieszczeń, które zmieniły się najbardziej.

Gipsowa głowa znalazła się na zewnątrz.






Była dłoń, była głowa, teraz znalazła się stopa.

Osobiście nie przepadałem za robieniem zdjęć w czarno-bieli, ale od teraz chyba zacznę robić ich więcej ;]

Metalowe szczęki zostały na swoim miejscu, za to okna zostały zamurowane. 

W niskim budyneczku nie było niestety za wiele do oglądania.

No chyba że tą panią ;]


Tym razem wejście do magazynu było wyzwaniem, po przewalane i połamane regały zablokowały drzwi.



Ta torba na pasku służyła do przenoszenia aparatu słuchowego.


Nadszedł czas opuścić już to miejsce w poszukiwaniu kolejnych miejsc zanim znikną na zawsze.
Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz