czwartek, 31 grudnia 2015

Sprzedam próchniaczek

Między zaroślami, tuż przy samej wiejskiej drodze jest działka na sprzedaż. Działka jest tak zarośnięta drzewami i krzakami, że utworzyły one niemalże doskonały kamuflaż tego, co się tam skrywa i zapewne nieliczni miejscowi wiedzą jakie tajemnice są za tymi zaroślami.

Brama stoi otworem zapraszając do wejścia na posesję. Na niej wisi tabliczka z numerem, lecz właściciel nie odbiera telefonu. Nie pozostaje nic innego jak wejść i rozejrzeć się na własną rękę. No bo o szczegóły zawsze można zapytać później ;]


Po wejściu na posesję między zaroślami widać już coś więcej.


Próchniaczek, z zewnątrz wydający się nie aż tak bardzo spróchniały.


Ale to czy spróchniały czy nie okaże się po wejściu do środka.


Zaczyna się ciekawie, po przekroczeniu progu drzwi trafiam do małego kwadratowego przedsionka z drzwiami z lewej i prawej strony. Po prawej na podłodze leży oparty o drzwi obraz Świętej Rodziny. Na wprost mam wejście na strych i małe drzwiczki.

Wewnątrz jest małe okopcone palenisko, nad którym wiszą haki. Jedyne co mi przyszło na myśl to to, że była to wędzarnia.


Przekraczając drzwi po lewej, trafiam do małego pokoiku z piecem i  łóżkiem.

Na ścianie wisi domowa apteczka.

Sufit nie wytrzymał i zawalił się do pokoju.

Przy wejściu do tego pokoju był jeszcze jeden obraz.

A pod nim kolejny...

Kolejny...

Całe mnóstwo świętych obrazków.


Opierając się na dokumentach pozostawionych w takich miejscach zakładam, że dom należał kiedyś do niejakiego Zdzisława Rozbiewskiego.

Był tu jeszcze jeden pokój, w którym pozostało trochę ubrań.


W szkole zajęcia z fizyki były pełne ciekawych eksperymentów, za to z kartkówkami już nie było tak ciekawie ;]

Teraz mając trochę czasu mogę nadrobić zaległości.



Zasady pisowni również przyda się powtórzyć, w końcu człowiek uczy się całe życie.

Niestety książka okazała się w całości spróchniała.

Tu również sufit nie wytrzymał, a ściana nie wygląda najlepiej.







Nie licząc obrazów nie pozostało tu zbyt wiele, pójdziemy sprawdzić jeszcze co skrywa się za drzwiami po prawej i na strychu.


Po otwarciu drzwi ukazał się pokój, który był dużo większy od dwóch poprzednich.

Wewnątrz znajdowała się bardzo dużo szafek, krzeseł, szuflad i dwa łóżka, wszystko to poustawiane jedno na drugim. 

Był też jeden obraz wiszący na ścianie.



Ostatni pokój nie różnił się się od poprzedniego. Praktycznie oba te pokoje były wypełnione meblami.

Nie zabrakło kolejnych obrazów.



Przypuszczalne mógłby być to Pan Rozbiewski z małżonką.

Analizując pamiątkowe zdjęcie z Komunii Św. doszedłem do wniosku, że obrazek trzymany przez chłopca to ten sam, który znajdował się na podłodze w pokoju za drzwiami po lewej od wejścia do domu, a więc zdjęcie prawdopodobnie przedstawia Pana Zdzisława Rozbiewskiego.



Kolejna pamiątka z Pierwszej Komunii, niestety napis był tak wyblakły, że udało mi się jedynie odczytać, że należał do dziewczynki imieniem Stanisława.



Wystarczyło trochę poszperać i znalazły się jeszcze ciekawsze fanty ;] 
Ciśnieniomierz w bardzo dobrym stanie, praktycznie nowy. Kto wie, może gdyby dogrzebać się do szuflad, które były zastawione tymi wszystkimi meblami, znalazłoby się więcej ciekawych przedmiotów.

Na koniec został już tylko strych.

Było tu wiele przedmiotów porozrzucanych dokoła, dodatkowo trzeba uważać, by nie wpaść od jednego z pokoi.






No i w końcu znalazły się kalendarze.




Gdy nie posiadamy wiarygodnych informacji o eksplorowany obiekcie, to właśnie kalendarz za każdym razem służy nam za określenie prawdopodobnej daty.


  W tym wypadku wszystkie trzy kalendarze były z 1990 roku, a więc zakładając umownie nasz próchniaczek ma około 26 lat.

Kolejnym znaleziskiem był stary zeszyt szkolny.


Dzisiejsza eksploracja dała mi możliwość powtórzenia nie tylko wiadomości z fizyki, ale i dokładniejszego poznania  kukurydzy.


Dzięki niej poznałem między innymi rozwój korzeni tej rośliny.


Ostatnie spojrzenie, na rower i do domu.

Próchniaczek niby nie duży, a spędziłem w nim sporo czasu. Jako że znajduje się we wsi do której często przyjeżdżam, niewykluczone, że wrócę tu by dokończyć lekturę poświęconą kukurydzy ;]

Post ten jest ostatnim już na rok 2015. Dziękuję wszystkim, którzy odwiedzają ten blog i grupę na Facebooku, życzę Szczęśliwego Nowego Roku! Do zobaczenia na kolejnych wyprawach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz