"Włoskie Rotundy", "Koloseum", Gazownia Warszawska - różnie nazywano to miejsce. Od chwili, kiedy pierwszy raz postawiłem tam swoją stopę, minie niedługo 10 lat, a było to dokładnie w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Stare dobre czasy i jedne z pierwszych miejsc moich urbexów, zdjęcia gazowni z tamtego okresu znajdziecie o Tutaj. I teraz, całkiem niedawno, kiedy było jeszcze dość ciepło pojawiła się okazja, by znaleźć się tu po raz kolejny. Okazja by stanąć w środku i dosłownie przenieść się w czasie własnych wspomnień.
Kiedy pierwsza Warszawska Gazownia przy ul. Ludnej na Solcu przestała nadążać za zapotrzebowaniem gazu produkowanego dla miasta, na Woli w 1888 roku niedaleko wolskich bocznic kolejowych przy ul. Dworskiej (obecna Kasprzaka) powstał nowy kompleks.
Źródło: Fotopolska.eu |
Same zbiorniki na gaz powstały w latach 1886 - 1900. Wyższy z nich (zachodni) powstał w 1888 roku i posiadał pierwotnie dwie kondygnacje. Został on podwyższony w 1912 roku. Natomiast niższy (wschodni) zbudowano w 1900 roku i od początku miał trzy kondygnacje. Patrząc z lotu ptaka możemy zobaczyć, że na terenie znajdują się pozostałości po trzecim zbiorniku. Ten, w przeciwieństwie do pozostałych dwóch, nie posiadał charakterystycznej ceglanej obudowy.
W 1939 roku pocisk artyleryjski trafił w zbiornik, w którym zgromadzono 23 tysiące metrów sześciennych gazu, do wybuchu nie doszło. Natomiast w styczniu 1945 roku rozpoczęła się odbudowa po zniszczeniach wojennych.
W latach 70 XX wieku gdy zaprzestano produkcji gazu, pojawiły się pomysły na zagospodarowanie zbiorników, a w latach 90 zamierzano przeznaczyć je na Muzeum Powstania Warszawskiego.
Jestem na miejscu, pierwszą mocno zauważalną zmianą od wizyty z przed 10 lat to to, że teren został mocno uprzątnięty, a same zbiorniki częściowo odnowione. Dojście do wschodniego zbiornika zostało odcięte przy pomocy metalowego płotu, a na terenie zamontowano kamery. Nie liczyłem wszystkich, ale z 56 by się uzbierało 😉
Inaczej sytuacja wygląda w przypadku drugiego zbiornika. Po wejściu na teren możemy zapoznać się z wizualizacją przedstawiającą przyszłość zbiorników. Większy ma być przekształcony w "Metamuzeum" - ma być to miejsce nauki przez zabawę, natomiast mniejszy ma zmienić się w salę koncertową na około 2 tysiące miejsc.
Rośnie młoda krew, od razu rzuciła się do drabinki, by wejść na górę. Jeszcze trochę podrośnie i zapewne będziemy jeździć razem. Ale puki co wejdźmy może do środka.
W dzisiejszym odcinku podziwiać możemy wystawę "Stałość w Ulotności" autorstwa Danuty Karsten. Nie znam się jakoś specjalnie na sztuce, ale przyznam, że przygotowana instalacja robi wrażenie.
Do jej stworzenia posłużyło 240 plastikowych rękawów, każdy o długości 104 m i 3,5 cm średnicy.
Pasy biegną od ścianek obniżonej podłogi do kopuły, aby następnie skierować się w centralnym miejscu wyznaczającym środek zbiornika.
To miejsce zawsze było bardzo fotogeniczne, miało w sobie to coś, co tworzyło niepowtarzalny klimat.
Zawsze chciałem zobaczyć jak przez te wszystkie okna wpadają promienie słońca. Niestety, nawet teraz, kiedy było słonecznie, musiały przyjść chmury, kiedy już dotarłem na miejsce 😒
Może innym razem będę miał więcej szczęścia. Ale chociaż mogłem miło powspominać chwile, kiedy tu trafiłem pierwszy raz, a także pokazać i opowiedzieć młodej o tym, co tu się kiedyś znajdowało 😊
Okna to chyba najbardziej powtarzalny element w całym zbiorniku, stojąc po odpowiedniej stronie można ujrzeć w nich naprawdę ciekawy widok na drugi mniejszy zbiornik.
Do zobaczenia! 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz