niedziela, 31 stycznia 2021

Gdzie podział się prąd? EC-2 vol. 1.0

Witajcie w nowym roku. W dzisiejszym odcinku przeniesiemy się do miejsca, gdzie jeszcze w 2015 roku powstawał prąd. W tym celu wraz z GrupaSWGoUrbex oraz Urban Seekers udaliśmy się do Łodzi, aby wspólnie sprawdzić gdzie podział się prąd.
Krótko o historii obiektu:
Elektrociepłownia ta była jedną z trzech w Łodzi, które powstały po wojnie. Zakład powstał z myślą do pracy w układzie kolektorowym (cokolwiek to znaczy 😉), posiadał osiem kotłów oraz sześć turbozespołów. 

Lata 1960-1970                               źródło: Fotopolska.eu

Budowa EC-2 w Łodzi rozpoczęła się w roku 1955 i trwała pięć lat. W 1960 roku w wyniku połączenia elektrociepłowni z Elektrownią Łódzką powstał Zespół Elektrociepłowni w Łodzi. 

W kolejnych latach była rozbudowa o kolejne kotły oraz turbozespoły, a jej moc elektryczna wynosiła 87 MW, moc cieplna 578 MWt.

W związku ze zmniejszeniem się zapotrzebowania na ciepło ze strony zakładów przemysłowych zapadła decyzja o likwidacji elektrociepłowni do połowy 2015 r.


Po dotarciu na miejsce witają nas trzy ogromne kominy elektrociepłowni. Najwyższy z nich ma 160 metrów wysokości, pozostałe dwa mierzą po 120 metrów.

Obeszliśmy więc teren i wybraliśmy najdogodniejsze miejsce.

Na terenie stoją jeszcze koparki, które skutecznie zjadły sporą już część obiektu.

Ponieważ część Huraganowej ekipy wraz z GrupaSW na miejsce dotarła wcześniej, postanowiliśmy poczekać na pozostałych uczestników tej wyprawy 😉

W międzyczasie z obiektu wyszło dwóch innych eksploratorów, z którymi zamieniliśmy kilka słów.

Kiedy już wszyscy dotarli na miejsce, mogliśmy ruszyć do środka.

Elektrociepłownia należy do dość dużych obiektów, stąd wiele w niej pomieszczeń i zakamarków.




Niestety trafiliśmy tu zbyt późno i większość sprzętu została już dawno wyniesiona. No cóż, nie każdy musi być pierwszy.

Mimo to, nie ma na co narzekać, w końcu jesteśmy z dobrą ekipą. Tylko uważać trzeba, by czasem coś nie spadło nam  na głowę 😉

To, co teraz widzicie, to wcześniej wspomniane kotły... a raczej to co z nich zostało.

Zgodnie ze źródłem było ich osiem, na dzień kiedy tu przyjechaliśmy zostały już tylko dwa.

Przejdźmy zatem do hali obok.

To tu znajdowało się sześć turbozespołów...

A teraz brakuje dosłownie całego piętra, zostały jedynie gruzy.

Skoro już prawie wszystko widzieliśmy, udajmy się jeszcze na dach.



Po drodze można popatrzeć na jeden z kotłów od góry. To wygląda jakby coś tu wybuchło.

Trzeba przyznać, że to robi wrażenie i dla takich widoków warto eksplorować 😉  

W związku z tym, że na dach pewnie już więcej nie wejdziemy, pamiątkowe selfie z kominami w tle musi być 😉

Ale to jeszcze nie koniec 😉

Ciąg dalszy nastąpi...

Nie zapomnijcie polubić pozostałych Huraganowych socjalmediów, aby w 2021 być na bieżąco w temacie naszych poczynań 😊

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz