Czym byłaby elektrociepłownia bez sterowni, miejsca pełnego migających kontrolek i przełączników odpowiedzialnych za jej działanie. Można by to porównać do żywego organizmu, u którego śmierć mózgu sprawia że całą resztę szlag trafia. Dzisiejszy wpis będzie uzupełnieniem poprzedniego posta (znajdziesz go tutaj) a w nim przyjrzymy się sterowni EC-2
Sterownia mieści się w pomieszczeniu o jajowatym kształcie. Sufit pokrywają kwadratowe siatkowe panele wykonane z metalu, dzięki swojej strukturze przepuszczają dużo światła słonecznego do pomieszczenia.
Do metalowych paneli sufitowych przymocowano lampy które doświetlały pomieszczenie gdy już było ciemno.
Natomiast na przy jednej ze ścian w centralnym miejscu ustawiono panel z przełącznikami i innymi kontrolkami.
Nie mieliśmy okazji być tu kiedy stan tego miejsca był nienaruszony, jednak widzieliśmy zdjęcia u naszych kolegów i rozświetlona sterownia robiła ogromne wrażenie.
W pewnym momencie na jednym z zegarów pojawiły się jakieś wartości, co cokolwiek by znaczyły wydają się niewielkie. A skoro wartości nie są duże to:
😉
I wtedy ostatni raz w sterowni rozbłysło światło.
Dwie lampy dawały niewiele światła, jednak sam fakt ich zapalenia się nawet wywoła efekt wow.
To tylko świadczy że wszystkich kabli jeszcze nie wyciągnięto, tylko czy to coś zmienia?
Zdjęcie to zapewne niedługo bezie już tylko miłym wspomnieniem. Pewnego dnia nadejdzie chwila że po EC-2 pozostaną tylko zdjęcia oraz wspomnienia. A na ogromnym teranie powstanie ogromne osiedle apartamentowców lub inne centrum handlowe.
Prąd trzeba oszczędzać, żegnając się z tym miejscem przyszedł moment na ostatnie wyłączenie zasilania 😉
Do następnego!
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo :)
Usuń