Szwendając się po okolicznych krzaczkach, można czasem trafić na takie miejsca, w których nie do końca chcielibyśmy się znaleźć. A szczególnie późną porą gdy mamy ograniczony dostęp do światła. Późne popołudnie zapowiadało się dość przyjemnie, w planach ognisko, kiełbaski i wspólnie spędzony czas.
Nasze miejsce spotkania było dość przytulne. Znaleźliśmy się u brzegu całkiem sporego jeziorka. I chociaż dojście było dość... skomplikowane, to na miejscu znajdował się stół i siedziska z palet. Nawet znalazł się czajnik do zagotowania wody... z jeziora? 😉
Ale nie byliśmy tam sami. Tuż za naszymi plecami czekał na nas kościany konstrukt, zbudowany z wszelakich szczątków dzikich zwierząt. Oby tylko zwierząt...
Niektórzy pewnie kojarzą, że już tu kiedyś byliśmy, ale to było dwa lata temu. I wyglądało to miejsce O TAK
Producent najnowszej, wydanej całkiem niedawno gry Diablo numer cztery, zarzeka się, że krowi poziom nie istnieje. Najwyraźniej jakiś zapalony fan postanowił wziąć sprawy w swoje ręce by sprawdzić to osobiście 😉
No, koniec tego byyyyyczenia się. Przybądź Krowi Królu na me wezwanie! A Krowi portal znów otworem przed nami stanie! Farma Muu Muu na ciebie czeka, od wielu dekad brakuje im mleka!?🥛
No cóż, żaden portal się nie pojawił, ani żadne wyprostowane krowy nie przyszły z halabardami. My na rytuałach się nie znamy, czegoś za mało, czegoś za dużo, a może zawiniły cielęce kiełbasy.
Krowi Król wciąż na drzewie wisi, czy kości przybyło tego nie wiemy, zapewne kiedyś jeszcze tam pojedziemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz